Zatrudnianie wojsk najemnych to stara jak sama wojna praktyka (lub co najmniej sięgająca czasów starożytnego Egiptu, około XIII wieku przed naszą erą). W obecnej dobie nasilenia się konfliktów zbrojnych na świecie nowocześni najemnicy lub faktycznie prywatne firmy wojskowe (z ang. Private Military Companies, PMCs) – stały się nieodłączną częścią operacji militarnych wielu krajów. Przypuszczalnie jednak żadna z nich nie zrobiła takiej oszałamiającej kariery jak Elite LLC, a żaden kraj nie przeszedł tak poważnej transformacji w prowadzeniu nowoczesnej wojny jak Stany Zjednoczone.
Na początku nowego tysiąclecia sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych opowiedział się za rozbudowaniem militarno-przemysłowych struktur, które zachęciłyby prywatny sektor do inwestowania w zaawansowane systemy uzbrojenia, treningi i zatrudnianie byłych weteranów sił specjalnych oraz realizację tajnych działań. Argumentował, że tego typu podejście powinno motywować dowodzących konfliktami zbrojnymi do tego, aby byli proaktywni, a nie reaktywni, ukrócić biurokrację i zachęcać do odważnych i innowacyjnych projektów. Wypowiedź ministra szła w parze z posunięciami amerykańskiego rządu, który zaczął redukować liczebność swoich wojsk na świecie, w wyniku czego oddziałom bojowym zaczął doskwierać niedostatek personelu. Publiczne wypowiedzi i poczynania polityków były wyrachowaną reakcją na antywojenne nastroje społeczeństwa, krytycznie nastawionego wobec uwikłania obywateli w nie kończącą się serię konfliktów zbrojnych.
Jedną z prywatnych firm najemnych, która realizowała forsowaną przez sekretarza obrony USA filozofię przedsiębiorstwa i wypłynęła na fali opisanych wyżej zmian, była mało znana firma z siedzibą w Arizonie z niewielkim obozem treningowym, znajdującym się na posępnej pustyni Yuma. Firma, o której mowa, nosiła nazwę Elite LLC, a założył je Lucas King, Amerykanin z holenderskimi korzeniami. King szkolił się w Navy SEAL i służył na Haiti, Bliskim Wschodzie i byłej Jugosławii, przy czym przedterminowo zrezygnował ze służby wojskowej po śmierci ojca, aby zająć się odziedziczonym rodzinnym biznesem w postaci przedsiębiorstwa o nazwie King Corporation.
Jeszcze w wojsku King wpadł na pomysł założenia elitarnej szkoleniowej i treningowej organizacji dla byłych wojskowych oraz byłych funkcjonariuszy organów ochrony porządku publicznego. Do zadań organizacji należałoby militarne wsparcie krajów, mających zapotrzebowanie na dodatkowe siły zbrojne, wsparcie krajów niedostatecznie przygotowanych do interwencji lub obrony oraz oferowanie usług prywatnych korporacjom o podobnych zapotrzebowaniach.
King kupił ogromny kawałek ziemi na jednym z najbardziej nieprzyjaznych terenów w Ameryce Północnej jakim była pustynia Yuma i kazał na nim wybudować ekstremalnie nowoczesny obiekt. Następnie zaczął rekrutować weteranów i szkolić ich w takich dziedzinach jak logistyczne planowanie, szkoła przeżycia, zarządzanie, tłumienie rewolty, infiltracja i gromadzenia danych wywiadowczych. Do tego dochodziły treningi strzeleckie, spełniające najwyższe współczesne standardy.
King, który był nie w ciemię bity, potrafił wykorzystać swoją ekonomiczną pozycję oraz polityczne koneksje, więc nie upłynęło wiele czasu, kiedy podpisał swój pierwszy kontrakt z rządem USA. A trzeba wspomnieć, że miał potężnych sojuszników w rządzie i ze swojej strony spełniał wszystkie warunki, by pomóc im przeforsować stanowisko, według którego prywatne organizacje są w stanie świadczyć podstawowe usługi militarne lepiej i taniej niż dowolna rządowa jednostka wojskowa. King gwarantował, że jego firma będzie swego rodzaju patriotyczną przybudówką armii USA, a jej niezwykle zdolni i doskonale przeszkoleni pracownicy w razie potrzeby nadstawią głowę i zaryzykują życiem.
Dzięki rządowym kontraktom w przeciągu zaledwie kilku lat Elite przeobraziła się ze stosunkowo niewielkiej firmy, operującej relatywnie nieznaczną sumą w wysokości 200 000 dolarów w giganta, z budżetem wynoszącym ponad miliard dolarów. W ostatnich latach ponad połowa kontraktów została podpisana bez uprzednich przetargów, nie wspominając nawet o pełnej i otwartej procedurze przetargowej.
Elite LCC działa do tego praktycznie bez nadzoru ze strony rządu Stanów Zjednoczonych. Bo o jakim nadzorze może być mowa, skoro urzędnicy, którym ten nadzór zlecono, są tymi samymi osobami, za których bezpieczeństwo Elite odpowiada za granicą i czasem także na terenie kraju? A rozchodzi się o usługi ochroniarskie, wywożenie z niebezpiecznych stref objętych konfliktem, konwojowanie itd. Trudno przecież w takich sytuacjach o neutralność i brak poczucia wdzięczności i, co za tym idzie, faworyzowania Elite w większości sytuacji.
King ze swojej strony nie spoczywał na laurach i wykorzystywał swoje wpływy, aby dalej rozbudowywać swą prywatną armię, która w końcu przeobraziła się w siły zbrojne o szerokim zakresie działania, operujące na całym świecie. O firmie utarła się opinia, że za odpowiednią cenę każdemu wyświadczy usługę – rządowi, korporacji, prywatnym osobom.
Elite ze swojej strony robi wszystko, aby nie stracić dobrej reputacji, co łatwe nie było, bo w przeciągu ostatnich lat zaczęły się mnożyć pogłoski, zarzuty i insynuacje. Posądzano ją o: niezliczone morderstwa, w tym zgony cywilistów, zwłaszcza związane z interesami przemysłu naftowego lub kopalniami diamentów, operującymi na terytoriach ogarniętych wojną; zniszczenia budynków szpitalnych i szkół przez nieostrożne użycie siły; pozostawianie po sobie niewypałów; użycie zakazanych broni takich jak miny i nawet broń chemiczna. Elite dementowała wszystkie zarzuty, z których żaden nie został zbadany.
Organizacja posiada bazę wojskową, zatrudniającą dziesiątki tysięcy byłych wojskowych i żołnierzy sił specjalnych oraz emerytowanych pracowników organów ścigania. Personel Elite, który jest rekrutowany spośród najlepszych byłych wojskowych na świecie, za swoje usługi otrzymuje bardzo hojne wynagrodzenie. Wojska Elite lansuje się jako międzynarodowe siły pokojowe, specjalizujące się w kontroli tłumów przy użyciu specjalnych technik, zdolne do działań w sferach konfliktów zbrojnych.
Elite utrzymuje stałe wojsko składające się z wielu kompanii i dysponuje prywatną flotą samolotów, w tym śmigłowców nasyconych bronią maszynową do zwalczania siły żywej oraz jednostkę wywiadowczą. Wiele broni i pojazdów zakupiono legalnie od kontrahentów, ale (księgi rachunkowe firmy są tajne) kursują pogłoski, że Elite kupuje sprzęt od kogo trzeba i kiedy trzeba.
Mierząca 10 000 akrów siedziba Elite w Yuma w stanie Arizonie jest prawdopodobnie największym na świecie prywatnym obiektem wojskowym. Firma dysponuje ponadto oddziałem służb specjalnych, w którym są zatrudnieni byli urzędnicy wojskowi oraz byli pracownicy wywiadu. Ma na swoim koncie ponad miliard dolarów, zaksięgowany w umowach tylko z rządem USA, do tego dochodzą nieujawnione kwoty pieniędzy, nielegalne operacje dla korporacji, rządów zagranicznych i bardzo bogatych osób prywatnych.
Warte miliardy przedsiębiorstwo oferuje szeroki wachlarz usług takich jak obrona, bezpieczeństwo narodowe (dla różnych krajów), działania w przestrzeni powietrznej, opracowywanie strategii na terenach dotkniętych katastrofami naturalnymi, stosunki międzynarodowe, egzekwowanie prawa. Elite robi dobrze, co do niej należy i się tym szczyci, że jest najlepsza, ale wiele z tego zdaje się odbywać zbyt wielkim kosztem.