O stronie

Wpis 22

scr22

Wpis 22 – Malowanie

W ciągu ostatnich kilku dni, wydarzyło się wiele rzeczy. Po pierwsze, przeniosłem moje klamoty do dowództwa Perihelion, Hector nie był zbytnio zadowolony. Jednak zapłaciłem za to należycie w ten czy inny sposób. Nauczyłem się na swoich błędach i tym razem już nie odstaje. Przydzielona mi sypialnia znajduje się na jednym z najwyższych pięter. Ku przerażeniu tymczasowych i oryginalnych rezydentów, potykających się co chwilę o wojskowe torby, rozrzucone po całym pomieszczeniu.

Po drugie, w oparciu o nasze pustynne doświadczenia, Ja, Jim Twocrows oraz Gail przeformowaliśmy jednostkę Perihelionu na coś w kształcie kompanii strzelców z dołączonym komponentem bezpośredniego wsparcia ogniowego oraz komponentem przeciwlotniczym. Ku przerażeniu Espinozy, porzuciliśmy całkowicie ciężko opancerzone pojazdy. Czuła się bezpiecznie pod ciężkimi elementami pancerza kompozytowego, nie mogę jej za to winić. Kompania czołgów jest jednak ciężka do przetransportowania i tylko mały ułamek obecnie prowadzonych bitew wymaga udziału takich pojazdów. Większość zadań tego typu mogą wykonywać wozy wsparcia ogniowego oraz transportery piechoty. A właśnie te pojazdy mamy obecnie na wyposażeniu. W obliczu protestów Espinozy, Ferguson (spokojnie, jak zawsze) wyjaśniła, że gdyby kiedykolwiek zaistniała potrzeba wykorzystania dodatkowej siły ognia, pozyskanie czegoś na miejscu, będzie zdecydowanie łatwiejsze (i znacznie tańsze) niż organizowanie transportu jednostek jak te za granicę.  

Trzecią rzeczą była nasza misja. Przygotowanie do wspólnej misji, zawsze jednoczy ludzi, którzy będą w niej uczestniczyć – nawet najmniejsze detale, nagle nabierają znaczenia, źle przyszyta naszywka, czy niechlujnie położona warstwa lakieru, może przełożyć się na życie, lub śmierć.

Kilka dni po pierwszej odprawie, ponownie spotkałem Ezrare Rosenstein. Mój instynkt dobrze mi podpowiedział. Stary trep był kimś zdecydowanie innym, niż mogłoby to wydawać się podczas naszego pierwszego spotkania. W rzeczywistości jego umiejętności dotyczące logistyki i zaopatrzenia pozwoliły nam na rozpoczęcie operacji. Zabrał nas do opuszczonej bazy wojskowej w Chicago (obecnie dzierżawionej przez Perihelion), gdzie zapoznał nas nie tylko z naszymi nowymi i znacznie nowocześniejszymi pojazdami, ale z czymś co bardzo mnie ciekawiło – środkami transportu.

Murdoch nie szczędził kasy, pomyślałem, kiedy usłyszałem (z lekko otwartymi ustami) Rosensteina stwierdzającego, że Perihelion faktycznie posiadał własną małą flotę, składającą się z dwóch statków – zmodyfikowanego LST oraz kutra dalekiego zasięgu, klasy Hamilton. Oba te statki mogą bez problemu pokonać Atlantyk.

W tym aspekcie, plan był dość prosty. Załadować co i kogo się da na LST. Z kutrem pełniącym role eskorty, dopłynąć na wschodnie wybrzeże Irlandii, tam wyładować się, wykonać misję i wrócić na statek – robota wykonana. Nie byłem zachwycony tym, że poświęcę dwa tygodnie na żeglowanie. Jednak biorąc pod uwagę, ile sprzętu musieliśmy zabrać ze sobą, wydawało się to jedyną sensową opcją.

Esponoza była podejrzanie cicha przez ostatnie kilka dni. Od tamtego dziwnego wieczoru, nikt już nie poruszał tematu wszechświatów równoległych, a wszelkie próby poruszenia tego ponownie, były zbywane stanowczym „nie teraz”, więc po kilku próbach, przestałem. Dowiem się o co w tym chodzi, w odpowiednim momencie, przynajmniej taką miałem nadzieje.

Na szczęście, mieliśmy inne tematy, które musieliśmy poruszyć ze starym O’Sullivanem, który to streścił nam krwawą historię Irlandii, walczącej z brytyjską opresją, tylko po to, żeby skończyć jako własność korporacji. Dorastał w Dublinie i widział, jak jego miasto zmienia się z dumnego, na kontrolowane przez SI „inteligentne”, w którym to, twoje ruchy, nawyki, a nawet mimika twarzy są stale monitorowane, a każda czynność wymaga elektronicznej przepustki. SI nazwane DRUID było okrutnym panem i każde nietypowe zachowanie wywoływało w najlepszym wypadku – nieprzyjemne spotkanie z korporacyjnymi egzekutorami lub policją, co w gruncie rzeczy, oznaczało to samo. W najgorszym wypadku, ludzie znikali na wiele dni, nie dając swoim rodzinom szansy na poznanie prawdy, co się z nimi działo.

Takie rażące nadużywanie władzy skłoniło dużo osób do buntu w krótkim czasie, ruch ten jest nazywany obecnie „New Troubles”, walczący o odtworzenie dawnego Irlandzkiego ducha oporu. Czasy się jednak zmieniły, głównie za sprawą nowych metod i technologii ułatwiających inwigilacje. Nie było gdzie uciekać i gdzie się ukrywać. W końcu środki sterowane przez SI okazały się górą, metody były bardzo brutalne, ale i bardzo skutecznie, do tego stopnia, że Sowieci czy Naziści nie mogli nawet marzyć o takiej skuteczności czy brutalności. Ci nieliczni, którym udało się uciec przed egzekutorami, próbowali dostać się do Ameryki, w nadziei na rozpoczęcie nowego życia – udało się to jednak nielicznym. O’Sullivanem był jednym z niewielu szczęśliwców.

Słuchanie tej opowieści, przyprawiało mnie o dreszcze. Dla mnie wyglądało to tak jakby, O’Neill prosił się o porządnego kopa w żeby od bardzo dawna, być może teraz właśnie znalazł się odpowiedni but, zdolny do tego.

Wyżej

Dołącz do akcji