O stronie

Wpis 28

scr28

Wpis 28 – Wioska

Jak to zwykle bywa w takich przypadkach, zasadzka miała miejsce wtedy, gdy najmniej się jej spodziewaliśmy, prawie u kresu naszej podróży. Dotarliśmy na obrzeża wioski na wybrzeżu Morza Śródziemnego, ale zamiast zwyczajowego powitania podszytego nieufnością. Nie wyszedł do nas nikt uzbrojony, w zasięgu wzroku nie było nikogo. W oddali było słychać jedynie odgłosy strzelaniny, ale nic z tego nie wynikało – do czasu, gdy kule zaczęły uderzać w prowadzącego Jaguara niczym deszcz o bruk. Wszyscy jadący na pojazdach schowali się za osłony, bądź do wnętrz pojazdów. A nasze systemy uzbrojenia zaczęły wypatrywać swoich ofiar.

Termowizja pokazała nam co się święci. Na dachach roiło się od bojowników – mogliśmy wyraźnie rozpoznać ich na naszych ekranach. Większość z nich była uzbrojona w karabiny i karabiny maszynowe starszych typów, ale niektórzy mieli przy sobie nawet broń przeciwpancerną. Nie był to zgoła dziwne zachowanie – w rzeczywistości broń tego typu prawie nigdy nie jest używana przeciwko temu co ma niszczyć zgodnie z nazwą. Zamiast tego jest używana jako odpowiednich szybko poruszającego się granatu, który niczym obżartuch objada budynki z kawałków ścian i elewacji.  

To był jednak poważny problem. Nasze pojazdy były projektowane tak, aby ratować ludzi wewnątrz, co przekładało się jednak na to, że nawet pojedyncze trafienie mogło unieruchomić któryś z nich, co skończyłoby się utratą maszyny, nie mieliśmy sprzętu aby dokonywać poważnych napraw w terenie. Co więcej, nie byli to prawdopodobnie bandyci, tylko mężczyźni i kobiety broniący swoich domów przed intruzami. Nie mając innego wyjścia, wydałem rozkaz do odwrotu. Espinoza nie zgadzała się z nim, ale nie miałem zamiaru masakrować całej masy niewinnych ludzi.

Objechanie wioski zajęło nam kilka godzin, a pod koniec dodatkowej wycieczki terenowej, zrozumieliśmy reakcje ludzi. Wioska była pod oblężeniem grupy bandytów uzbrojonych w kałachy i pickupy. Z naszej obecnej pozycji, widzieliśmy z dystansu, jak pojazdy jeżdżą dookoła i próbują znaleźć drogę do wnętrza, co umożliwi im grabież i mord.

W sytuacjach takich jak ta, naprawdę ciężko jest nie angażować się i nie podejmować pochopnych decyzji. Ale widok szumowin, które wyraźnie nie były z tej okolicy, strzelających na oślep do budynków po prostu nie pozwalał mi odpuścić, i zwyczajnie ruszyć dalej. Rozkazałem aby Jaguar otworzył ogień krótkimi seriami do kilku celów. Muszę przyznać, że widok płonących pickupów i maruderów, którzy rozpierzchli się jak króliki, tak szybko jak mogli, dał mi poczucie satysfakcji. Być może teraz mieszkańcy wioski są trochę bardziej bezpieczni. Wieść o takim incydencie na pewno rozeszłaby się szybko i daleko, czego zdecydowanie chciałem unikać wcześniej. Byłem wdzięczny losowi, że musiałem podjąć taką decyzje dopiero na tym etapie naszej podróży.

Dobrze się złożyło, że miało to miejsce niedaleko naszego celu i ledwie godzinę po incydencie zaczęliśmy napotykać patrole z miasta Barcelona. Wieść o naszej akcji, najwyraźniej jeszcze do nich nie dotarła, ponieważ nie podniesiono żadnego alarmu, ale ryzykowanie walki z hiszpańskimi regularnymi jednostkami nie było czymś czego pragnąłem. Na szczęście liczba patroli była dość mała i udało nam się bez problemu prześlizgnąć. Raz prawie zostaliśmy dostrzeżeni przez przejeżdżający nieopodal hiszpański wóz wsparcia ogniowego, lokalną wersję włoskiego Centauro.

Prawdę mówiąc, jestem więcej niż pewien, że patrol nas widział, ale uznał, że nie warto ryzykować życia w starciu z nami. Co jest dość smutnym potwierdzeniem obecnego stanu rzeczy.

Wyżej

Dołącz do akcji