Wpis 25 – Załadunek
Prawie nam się udało. Gdy ostatnie z naszych pojazdów zjechały już na plażę, dźwięki wystrzałów przeszyły powietrze. Na klifach, samotny zespół dublińskiej policji zaczął strzelać w kierunku opon naszych pojazdów kołowych. Zawahałem się w tym momencie – tak, mogliśmy rozwiązać ten problem jedną salwą, ale czy był sens zabijać jeszcze więcej ludzi, którzy tylko wykonywali swoją pracę? Espinoza rozwiązała ten dylemat za mnie, a ostry trzask działka automatycznego, sprawił, że nie musiałem się tym dalej przejmować.
Kilka godzin później, byliśmy już w drodze powrotnej. Morze było spokojne, a w zasięgu wzroku nie było żadnej chmury. Kuter z łatwością odholował nas na głęboką wodę, co było możliwe tylko dzięki konstrukcji naszego okrętu, który nie miał standardowego dziobu. A z tego miejsca, już prosto do domu, a przynajmniej tak nam się wydawało.
Wieczorem, wszyscy zebrali się na kutrze w improwizowanej sali odpraw, gdzie czekała już na nas hakerka, chętna do podzielenia się z nami swoimi odkryciami. Nagle przyszła mi do głowy jedna myśl – cel naszej misji stawał się znany wielu osobom, a jak powiedziałby ci każdy expert od bezpieczeństwa, ryzyko przecieków rośnie wykładniczo do liczby zaangażowanych osób. Niemniej jednak, jeśli Ferguson jej ufała, to ja też – a raczej, jak w wielu innych sprawach, nie miałem wyboru. A skoro mowa o Ferguson, pojawiła się na dużym ekranie niemal zaraz po tym, jak wszedłem do pokoju, dając nam znak aprobaty głową. Była wyraźnie w dobrym humorze i nie miałem pojęcia, czy wróży to nam dobrze, czy źle. Wkrótce miałem się o tym przekonać.
“Dziękuje wszystkim za zebranie się. Jim, zamknij proszę drzwi za sobą” – poprosiło Twocrowsa, który przybył jako ostatni. Następnie zwróciła się do zebranej grupy. „Po pierwsze, chciałabym pogratulować wam wszystkim dobrze wykonanej pracy. Według moich źródeł, Sage zwija się po zadanym ciosie i obwinia za zadanie go lokalnych powstańców. Zaczęli już łapać rodziny osób podejrzanych o terroryzm. Spodziewaliśmy się, że tak się stanie i jest to dla nas idealna wiadomość. Znaleźli swojego kozła ofiarnego i nikt nie będzie podejrzewał nas.”
Jej fachowe potwierdzenie faktów, uderzyło mnie jak młot. Dlaczego nie zdawałem sobie sprawy z tego, że ktoś zostanie za to ukarany? Wszyscy w pokoju zachowali neutralny wyraz twarzy, czyżbym miał być jedynym głosem sumienia w tym pokoju? Nagle poczułem się zmęczony wszystkim, co działo się do tej pory. Ale kłopoty w które się wplataliśmy, były dalekie od zakończenia. Jak miało się okazać, to miało być długie, bardzo długie lato.
“Przejdźmy teraz do wyników. Dzięki pannie Li zdobyliśmy znaczącą ilość danych.”
Hakerka promieniała z dumy, jakby nie zdawała sobie sprawy z „niewinni i tak będą winni”. Albo co gorsza, nie obchodziło jej to. Potrząsnąłem głową.
“Dobra wiadomość jest taka, że nasz wywiad po raz kolejny miał racje. O'Neill dowiedział się o incydencie w Arizonie poprzez swoją sieć agentów niemal natychmiast, to jasne. Nie patrz tak na mnie Gail – to ważne, żeby sprawdzać jakość swoich źródeł. Zła wiadomość jest taka, że jak dotąd nie znaleźliśmy prawie nic konkretnego. Nasi technicy będą przetrząsać zdobyte dane przez kolejne miesiące. Jest jednak ciekawy fragment, który udało nam się wychwycić. Pliki dotyczące incydentu, zawierają również wiele odniesień do czegoś zwanego „Eclipse”. Przeszukaliśmy inne pliki pod kątem występowania tego słowa, które dotyczą również Sage. Na chwilę obecną, z dużą pewnością, możemy powiedzieć, że jest to projekt Sage, prowadzony na potrzeby zewnętrznego klienta. Nie mamy nazwy klienta, ale nie potrzebujemy jej – jest ona dość oczywista, gdy znane jest miejsce w którym jest prowadzony.”
“Panie i Panowie” zrobiła krótką przerwę, żeby nadać dramaturgii, “co powiecie na wycieczkę do Włoch?”